środa, 16 listopada 2011

odpowiedzialność za twarze

Wszystko co zostaje pokazane w Internecie zostaje w nim na zawsze, nawet po usunięciu. To już wiemy.
Oczywiście tak samo się dzieje na Fb. Chłopak umieszcza zdjęcie w swoim albumie, a po pół roku dziwi się, że ktoś ze znajomych właśnie je zauważył i chwilę potem rozpętuje się dyskusja na ten temat w komentarzach. Dla młodego chłopaka pół roku to długo: "przecież teraz wyglądam już zupełnie inaczej", ale dla każdego z nas czas płynie inaczej. Rok dla pięćdziesięciolatka to 1/50 jego życia, a dla dziesięciolatka to 1/10 - prosta matematyka. Nie ma co wyciągać średniej;-) 
Staram się nie publikować zdjęć mojego syna (mamie i reszcie rodziny też zabroniłam), w przedszkolu zastrzegłam dane i już nawet na jego szafce nie mogą napisać nic poza imieniem. Może to obsesja, ale nieszkodliwa, jak sądzę. Chodzi raczej o świadomość. Nie chcę za jakiś czas powiedzieć: nie wiedziałam, że to można tak wykorzystać.
P.S. A za inspirację dziękuję... adresat się domyśli, bo jest inteligentny i - mam nadzieję - nie będzie miał mi za złe;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz